Reklamy, które mnie zaczarowały

Rzadko czarują mnie reklamy, które traktuję nie jako źródo informacji o produktach czy usługach, ale arcydziełka, a przynajmniej chciałabym, żeby tym były. A ostatnio przy jednej reklamie się rozpłakałam, a przy drugiej (kilku w kampanii) rozmarzyłam. Zostałam jednym słowem zaczarowana.

Pierwsza to reklama google. Gra na emocjach. Dotyka tego, czego nie powinno się dotykać, niech was, google, szlag trafi!

Druga to reklama Kindle. W zasadzie chodzi o to, żeby pokazać, ile książek się ściągnie w 60 sekund na Kindle. Dla mnie to jasne, że odwołują się do tradycyjnych wyobrażeń o książkach. Czytając, możesz być tym, kim chcesz. Film tego nie daje. A twórcom tej reklamy, mini-filmu, udało się to pokazać!

Reklam Kindle jest więcej, najbardziej lubię tę z numerem 3.

 

Popłakałam przy googlu, to idę uspokoić nerwy przy książce. Jak najbardziej tradycyjnej. W.G. Sebald, paper ed.

Screen Shot 2015-06-27 at 23.53.17

LinkedInShare

0 comments:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>