Archives for: marzec 2015

Dlaczego muzeum? Smutek tunezyjskich mozaik

Praca w muzeum, mówili, taka spokojna, nic się nie dzieje, ludzie wchodzą, wychodzą, krzyżówki rozwiążesz, języka się nauczysz, czasem wyładujesz agresję, jeśli będą chcieli eksponaty fotografować z fleszem… 

Media donoszą, że w środowym ataku na tunezyjskie Muzeum Bardo zginęło dwadzieścia jeden osób.

Muzeum Bardo jest największą tego typu instytucją kultury w Tunezji, najstarszym muzeum w Afryce Północnej. Korzenie sięgają 1882 roku, gdy powołano tę placówkę, gromadzącą dzisiaj jedną z najwięcej znaczących na świecie kolekcję rzymskich mozaik. Muzeum jest wielką atrakcją turystyczną Tunezji; kraju, dla którego turystyka jest źródłem największych dochodów w gospodarce.

Dzień muzealnika zaczyna się od kawy i studiowania gazety, potem omawiania doniesień z gazety, jakiegoś posiedzenia, opracowania jednego czy dwóch eksponatów, kawy, ciasteczka i właściwie to już koniec dnia pracy.

Nie minął jeszcze rok od zamachu w Muzeum Żydowskim w Brukseli, w którym zginęły trzy osoby na miejscu, kolejna, czwarta, zmarła w wyniku odniesionych ran. Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła atak, podkreślając szczególnie to, że misją tego muzeum jest m.in. propagowanie tolerancji.

Zwiedzanie muzeów? Najnudniejsze wakacje pod słońcem. Wolę leżeć na plaży i nie myśleć o niczym, zamiast zwiedzać rozsypujące się budynki, w których zakurzone eksponaty są opisane w niezrozumiałym języku.

Nie minął miesiąc od powiadomienia świata o zniszczeniu zabytkowych posągów w irackim muzeum w Mosulu przez reprezentantów Islamskiego Państwa. „Zamiast Boga, starożytni czcili tych bożków” – mniej więcej tak wypowiadał się na filmie upowszechnionym w internecie jeden z obrazoburców. Choć nie wiem, czy ci, którzy niszczą wizerunki bogów, których kult dawno już temu zaniknął, zasługują na miano obrazoburców.

Dlaczego muzea? Dlaczego kolekcja zapomnianych bogów? Wszystko przez pamięć. Muzea powstały po to zachować pamięć o przeszłości. Gromadzono w nich to, co już przestało być używane, a nie miało skryć się w niepamięci. Czasem miały być przestrogą dla odwiedzających, czasem miały nam przypominać, „skąd przyszliśmy”, byśmy wiedzieli, „dokąd zmierzamy”. Z czasem przestały przypominać nowożytne gabinety osobliwości czy oświeceniowe lamusy bogaczy grzebiących w ziemi. Z czasem nabrały charakteru nobliwych składów ze świadectwami przeszłości. Z czasem przeszły lifting i miejsce ciężkich gablot z natłokiem eksponatów zajęły teatralna scenografia i multimedia. Z czasem muzea stały się nośnikami pamięci społecznej, lokalnej, a czasem narodowej. Z czasem niektóre muzea okazały się wstydliwymi pamiątkami po niechlubnej przeszłości, z czasem polityka zaczęła wymagać nowych muzeów dla nowych ludzi…

Z czasem okazało się, że sposobem na kształtowanie nowych ludzi jest zniszczenie posągów bogów zgromadzonych w muzeum. I że zamach w miejscu propagującym tolerancję jest także sposobem na kształtowanie nowych ludzi. I że zamach w Tunezji jest sposobem na kształtowanie nowego państwa, pozbawionego turystów, a wkrótce pozbawionego także – być może – zabytków z przedstawieniami niegdysiejszych bogów.

Budujemy naszą przyszłość na przeszłości. Właściwie nie, to nieprawda. Budujemy naszą przyszłość na takim wyobrażeniu o przeszłości, jakie trzymamy w pamięci. Nie pamiętamy zbyt wiele o pogańskiej przeszłości ziem polskich, bo bogów naszych przodków spotkał ten sam los, co bogów z Niniwy. Wydaje się, że to takie proste: wystarczy wymazać materialny dowód na wierzenia, a zabije się bogów. Nie zawsze działa to tak sprawnie – wspomnienia czasem powracają, a często ujawniają się niebezpośrednio, przyczyniając do wytwarzania traumy. Zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i zbiorowym. Zapomnieliśmy o przeszłości komunistycznej, dlatego pamiętamy PRL jako krainę z bajki. Zapomnieliśmy o Jedwabnem, dlatego wraca z siłą zwielokrotnioną.

Tak, ataki na muzea mają sens, doraźny. Obrócą się jednak prędzej czy później przeciwko sprawcom. Pamięci bowiem nie da się oszukać, szczególnie pamięci społecznej. Wczoraj mało kto wiedział, że w Tunezji istnieje Muzeum Bardo, teraz do każdego zakątka świata dotarła informacja o zamachu, roznosząc też wieść o tak pięknym muzeum i wspaniałej kolekcji.

Zamach w muzeum ma jeszcze jeden wymiar, wybitnie muzealny. Upamiętnianie jest często jednym z celów powołania muzeum, zwłaszcza w tzw. miejscach pamięci – tam, gdzie wydarzyło się coś zasługującego na upamiętnienie. Muzea – nie tylko pomniki! – powstały więc w miejscach takich jak dom Anny Frank, czy Lorraine Motel, wokół którego powstało Narodowe Muzeum Praw Obywatelskich. Istnieją nawet organizacje zrzeszające instytucje funkcjonujące w takich miejscach pamięci. Jedna z nich – International Coalition of Sites of Conscience – zamieściła na swojej stronie trzy hasła: „Pamięć – Dialog – Działanie”. Inna organizacja – Gedenkstättenportal zu Orten der Erinnerung in Europa – prezentuje mapę z oznaczonymi miejscami pamięci w Europie. Na Ground Zero w Nowym Jorku powstało muzeum upamiętniające atak na World Trade Center. Zapewne za pewien czas jakaś przestrzeń w Muzeum Bardo zostanie poświęcona zamachowi i ofiarom. Od tego bowiem muzea są: by przechowywać całą pamięć świata, tę właściwą i tę która będzie właściwą, bo pamięć mija i wraca, jak śródziemnomorskie przypływy i odpływy. Nie zawsze widoczne, ale zawsze obecne. Także w Tunezji.

 

Wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy ucierpieli w zamachu w Tunezji, dla rodzin i bliskich ofiar. 

Screen Shot 2015-06-28 at 16.08.25

LinkedInShare

Animacja – sposób na poruszenie odbiorcy (digital storytelling)

Jeden obraz oddziałuje silniej niż tysiąc słów. A co z animacją? Czy proste przemnożenie liczby klatek – czyli obrazów – w animacji przez 1000 słów pozwoli stwierdzić, że obraz poruszony jeszcze mocniej zadziała? Nadużycie logiczne: większy wynik nie uprawnia do założenia, że wrażenie będzie silniejsze. Co najwyżej animowany obraz zamiast krótkiej historii z tysiącem słów umożliwi przedstawienie epickiej opowieści, takiej – powiedzmy – Trylogii Sienkiewicza czy Pana Tadeusza.

O tym, dlaczego animowane obrazy mają taki wpływ na zmysły i uczucia człowieka, mają z pewnością dużo do powiedzenia specjaliści – neurologia, psychologia być może znają już rozwiązanie tej zagadki. Wiadomo jednak, że chyba od zarania sztuki ludzie starali się tworzyć nie tylko obrazki, ale i obrazki opowiadające historie, wreszcie te obrazki wprawiali w ruch.

Terakotowe marionetki starogreckie, kiedyś może zabawiające dorosłych, dziś zachwyciłyby co najwyżej dzieci, którym wiesza się pajacyki nad kołyskami. Współczesny człowiek potrzebuje innego typu ruchu, który może go poruszyć. Ruchu przekazującego jakąś historię.

Warto obejrzeć ten film. Kilkuminutowa historia przedstawia szykowanie się żołnierza na wojnę – greckiego hoplity, czyli ciężkozbrojnego piechura (znamy ich np. z bitwy pod Termopilami). Mało atrakcyjna dla większości zwiedzających waza grecka z czarnymi postaciami, uszkodzeniami i ubytkami staje się obiektem bliskim oglądającemu animację. Historia nieznanego żołnierza zaś – bohaterską epopeją na miarę wstępu do Iliady. Nie! Na miarę Furii, najnowszego filmu z Bradem Pittem. Warto poznać więcej animacji starogreckich zrobionych przez duet Sonya Nevin i Steve Simons; znaleźć je można pod zakładką „animations” na stronie ich projektu – Panoply. Najfajniejsze jest to, że każda animacja jest szczegółowo opisana, włącznie z pełnym storyboardem.

Wiele można znaleźć animacji dzieł sztuki. Jakiś czas temu przez media społecznościowe przewijał się link do projektu „ożywiającego” obrazy wielkich mistrzów. Jednak w porównaniu z projektem Panoply te animacje, choć opatrzone tytułem „Beauty”, nie wywołują aż takiego poruszenia. Dlaczego?

W przeciwieństwie do „starożytnych” animacji, nie opowiedziano tu historii za pośrednictwem ruchomych obrazów. Twórca Beauty wykonał wspaniałą pracę, ożywiając to, co nieruchome, ale nie stoi za tym historia, z którą odbiorcy mogliby się identyfikować. Animacja zatem poruszy, ale czy pozostawi trwały ślad?

Z pewnością uda się to innej animacji dzieł sztuki – zbiór obrazów van Gogha, z których autor tego remiksu, Luca Agnani, ułożył dramatyczną miejscami historię życia codziennego. Dramatyzmu niewątpliwie dodaje ekspresyjna muzyka Ludovico Einaudi.

Wykorzystując możliwość animowania dzieł sztuki, warto panować nad przekazem i celem; warto je sformułować przed rozpoczęciem prac – jak chyba w każdym projekcie. Inaczej zamiast prostej, krótkiej animacji, która ma promować instytucję/wspomagać edukację/uatrakcyjniać wystawę (niepotrzebne skreślić, inne potrzebne dodać), powstanie pełnometrażowy film…

Pisząc o animowaniu odbiorcy za pomocą animowanych obrazków, nie wypada nie wspomnieć o krakowskim Muzeum Historii Fotografii, które „porusza przeszłość” uchwyconą na starych fotografiach w zbiorach muzealnych. Opatrzone sentymentalną muzyką, poruszają nie tylko przeszłość, ale i wyobraźnię. Co też myślał sobie ten lekko uśmiechnięty mężczyzna na pokładzie transatlantyku? Opowieść ukryta w zdjęciu, wydobyta dzięki animacji, ma zachęcić do odwiedzenia instytucji – zarówno pod krakowskim adresem, jak i internetowym.

Cyfrowe opowiadanie – digital storytelling – może łączyć różne typy narracji: słowną, wizualną, audionarrację. Jeśli trafiliśmy do świata Internet of Things zmysły dotyku i zapachu także zostaną poruszone. Bo digital storytelling, do którego według mnie ciągle należy przyszłość, to po prostu narracja działająca na zmysły. Narracja zmysłowa.

Pełne informacje dotyczące prezentowanych filmów można znaleźć na linkowanych stronach. Autorem zdjęcia starogreckich marionetek z przełomu V i IV w. p.n.e. ze zbiorów Narodowego Muzeum Archeologicznego w Atenach jest Giovanni Dall’Orto.

Screen Shot 2015-06-28 at 16.07.16

LinkedInShare