Chwyciła mnie za serce lata temu, głos nieziemski, jeśli anioły śpiewają, to Montserrat Figueras jest między nimi, prowadzi ich chóry. Tyle piękna nam zostawiła, na lata będzie, nuta po nucie, zbierać je będziemy, cieszyć się, płakać na zmianę, wspominając czarne włosy i głębokie oczy, i te dźwięki.
Lux Feminae – nie mogła wybrać lepszego tytułu dla swojej autorskiej płyty, z której pochodzi zjawiskowa muzyka. Wciela się na niej w wiele ról, które kobiety przyjmują w życiu – kobieta tajemnicza, matka, kobieta bawiąca się…
Popatrzcie też na Prolog do Orfeusza C. Monteverdiego (1607), pierwszej opery tego kompozytora, jednej z pierwszych w ogóle w historii muzyki (zgodnie z informacją na YT, umieszczanie filmu na stronach zostało wyłączone na żądanie).
Montserrat Figueras występuje w roli bogini Muzyki; w prezentowanym fragmencie zapowiada historię miłości Orfeusza i Eurydyki, bardzo lubiany temat wczesnych oper, gatunku, którego powstanie datuje się na 1597 rok.
Zwróćcie uwagę na teatralizację występu; wszystkie koncerty zespołu prowadzonego przez Jordiego Savalla, prywatnie życiowego partnera Montserrat Figueras, były starannie zaplanowanymi spektaklami. Wykorzystywano w nich grę świateł, siłę słowa, muzycy, także z orkiestry stawali się aktorami. Tu mamy do czynienia z prawdziwym scenicznym wykonaniem opery Monteverdiego, trudno się temu dziwić, lecz takie teatralne zabiegi Savall stosował również w prezentacjach estradowych.
Jordi Savall regularnie przyjeżdżał do Krakowa, pokazywał u nas kolejne programy. W tym roku mogliśmy się wybrać na La Tragédie Cathare, jeden z najnowszych spektakli, w który występowała także Monserrat Figueras, jednak artystka się nie pojawiła, zgromadzoną publiczność poinformowano, że przed występem powstrzymała ją choroba. Domyślam się tylko, że ten sam powód, ta sama choroba, ją zabrała.
Przychodzi mi na myśl jeszcze książka i film (bardziej znany niż sama powieść) – Wszystkie poranki świata. Dzięki muzyce do tego filmu Jordi Savall i jego zespoły zyskali olbrzymią popularność. Można nawet powiedzieć, że to dzięki temu filmowi i tej ścieżce dźwiękowej muzyka dawna wykonywana w sposób historycznie poinformowany stała się powszechnie znana.
Historia opowiedziana przez autora książki, Pascala Quinarda (polecam też notę Krzysztofa Rutkowskiego o pisarzu), to dzieje znajomości dwóch wielkich muzyków XVII wieku: M. (Jean) de Sainte-Colombe i Marina Marais, wirtuozów violi da gamba, komponujących także na ten instrument. Jordi Savall jest współcześnie najlepiej znanym gambistą, dzięki niemu gamba nie tylko stała się na powrót znana, ale i ponownie wróciła na sale koncertowe, także w muzyce współczesnej.
Dziś, myśląc o tym filmie (bo, choć czytałam książkę, to jednak film, mistrzowsko zrobiony przez Alaina Corneau, to film wywarł na mnie większe wrażenie), przypomina mi się historia życia M. de Sainte-Colombe, jeden z wątków całej opowieści.
Gambista ów usunął się z dworu królewskiego, jak to ujmuje P. Quinard, po śmierci żony i na prowincji wychowywał dwie córki, muzykując z nimi (przepiękny duet córek Une jeune fillette, śpiewany przez Monserrat Figueras i Marię Cristinę Kiehr, z akompaniamentem Jordiego Savalla na violi da gamba i Rolfa Lislevanda na lutni) lecz odmawiając im czułości i miłości matczynej. Pustelnicze ich życie przerwał Marin Marais, szukający nauczyciela na miarę swego talentu, mistrza gamby, jakim był M. de Saint-Colombe.
(Jean Rousseau, wielki gambista i autor Traktatu o violi, 1687 o M. de Saint-Colombe)
Nie o tym chciałam pisać. Nie wiem – i nikt tego nie wie – kim dla M. de Saint-Colombe była jego żona. Dla Jordiego Savalla Montserrat Figueras była nie tylko partnerką w życiu, ale i na estradzie, jak również w poszukiwaniach muzycznych i przedsięwzięciach wszelkiego rodzaju. Czy Jordi Savall usunie się z życia, jak uczynił jego znakomity poprzednik, którego twórczość rozsławił muzyką do filmu Wszystkie poranki świata?
Mój ulubiony fragment z filmu – zdmuchnięcie świeczki, to czasem jak zamknięcie nieprzeczytanej książki. Zakończenie czegoś, co zakończonym być nie powinno. Z tym końcem nie godzi się M. de Saint-Colombe, który mówi do swojej zmarłej żony:
Minęło dwanaście lat, ale pościel w naszym łożu nie wystygła.
M. de Saint-Colombe, Les Pleurs
Weszłam na stronę wytwórni Alia Vox, własnego wydawnictwa muzycznego Jordiego Savalla. Nie zaskoczyła mnie strona główna ani rozbrzmiewająca muzyka. Jakże inaczej uczcić pamięć ukochanego człowieka, jeśli jest się muzykiem…
Udostępniłam wiele linków do Wikipedii, która wszakże albo skąpi informacji, albo podaje je błędnie. Wiem, to nasza – moja – wina, to my tworzymy Wikipedię, pisząc i edytując hasła lub po prostu przekazując pieniądze na działalność, gdy brak nam wiedzy. Zwracam na to uwagę, bo w haśle polskim poświęconym Montserrat Figueras podano jako datę jej urodzin rok 1948. Ja, w tytule posta, wybrałam rok 1942, jak informuje wytwórnia Alia Vox na swojej stronie. Polecam więc dalsze poszukiwania, szczególnie na temat twórczości M. de Saint-Colombe i Marina Marais. Polecam także, jak zawsze, sięgnięcie do źródeł – do nagrań Montserrat Figueras i Jordiego Savalla.
Dodaj komentarz