Czasem, przed świtem, rozbrzmiewają w mojej głowie pieśni rewolucyjne. Gra Międzynarodówka, Warszawianka, Marsylianka. Podrywam się, zrzucam z siebie to wyobrażenie i próbuję spać dalej, gdy tam, w głowie, grają trąby.
Rewolucyjne pieśni są akceptowane powszechnie lub przyjmowane tylko przez niektóre grupy. Melodia każdej pieśni rewolucyjnej może być zastosowana w każdym miejscu na świecie; melodia jest wspólna. Dzielą słowa.
Kto wie, co śpiewają powstańcy na ulicach i placach Egiptu, Tunezji, Iranu, Bahrajnu i innych ogarniętych falą gwałtownych zmian państw? Jakie grają im w głowach melodie? Stare, znane powszechnie, czy nowe? A może w ogóle nie śpiewają?
Mnie rewolucja nie ciągnie i dlatego poranne werble staram się wyciszyć, choć są niekiedy tak nieznośne, że jednak wstaję – „powstaję” – chciałoby się napisać. Moja – zatem – codzienna rewolucja i powstanie z łóżka, to moja codzienna walka ze snem i z marazmem. Nie chcąc trywializować: jak ja czasem powstaję, zwyciężając siebie, tak i społeczeństwa Bliskiego Wschodu powstały, nie mogąc wyciszyć wspólnych większości wyobrażonych pieśni rewolucyjnych.
Powtarzam: czy tam, w Jemenie, Syrii, Libii i innych państwach, rozbrzmiewają na ulicach pieśni rewolucyjne?
Dodaj komentarz